czwartek, 16 września 2010

Home sweet home

Po tygodniu pobytu w szpitalu(dzieci były naświetlane)wróciliśmy do domuuu....jak ja czekałam na tą chwilę, żeby być już z rodziną, mimo, że chłopcy byli idealni podczas pobytu w szpitalu, nie dawali mi do wiwatu:), ale dom to jednak nasz "Home sweet Home".
Najgorzej było się przestawić na wstawanie w nocy...no i kolki, które i tak krótko męczyły moich chłopaków, bo tylko do 2 m-ca życia. Ostatnio takie atrakcje miałam ponad 3 lata temu, kiedy to urodził się mój pierwszy syn Kubuś. Zastanawiałam się, czy przy drugim dziecku-w moim przypadku dzieciach:)-jest podobnie z odczuciami i powiem, że również towarzyszyły mi bardzo silne emocje, ale nie szaleliśmy z mężem już tak jak przy Kubie, nie byliśmy już tak przewrażliwieni, bo już to przeszliśmy.
Teraz Kuba walczy o naszą uwagę, nie zawsze w odpowiadający nam sposób, ale braci swoich kocha:)

Dumny brat



Brak komentarzy: