środa, 16 lutego 2011

Echhh...

Witam ponownie po dłuższej przerwie, ale miałam znowu szpital w domu:( Zaczęło się od Kuby- zapalenie oskrzeli, po paru dniach Wiktor i Szymon zaczęli gorączkować, pokasływać i katar, nie czekając długo poszliśmy z nimi do lekarza w pobliskiej przychodni. Ku mojemu zaskoczeniu Pani Doktor oznajmiła, że osłuchowo jest wszystko w porządku, gardła lekko czerwone, więc co " chyba syropem spróbujemy, ostatnio poradziła sobie Pani, prawda?" Generalnie diagnoza, że osłuchowo jest czysto powinna mnie ucieszyć, ale....chłopaki tak strasznie kaszleli, że trudno mi było w to uwierzyć, no ale nie ja jestem lekarzem. To był piątek, więc Pani Doktor chyba czując, że może się rozkręcić, powiedziała, że jak się pogorszy to po niedzieli przyjść. No i pogorszyło się. W poniedziałek zastanawiałam się nad pójściem do przychodni, czy do cioci, która ratuje nie od dziś naszą rodzinę. Zdecydowałam, że ciocia chyba skuteczniej poratuje naszych chłopaków.
Powiem Wam, że matczyna intuicja wygrała, pisze to ze smutkiem, bo po osłuchaniu chłopców ciocia zrobiła wielkie oczy, że dzieci są tak bardzo chore, w zasadzie kwalifikują się do szpitala, bo to zapalenie płuc. Na szczęście nasza ciocia kochana przepisała im bardzo silny antybiotyk, a tym samym bardzo drogi, ale to nie ma w ogóle znaczenia, bo postawiła chłopaków na nogi, za co jestem i będę jej zawsze wdzięczna. Chłopcy są jeszcze na antybiotyku, ale wszystko idzie w dobrym kierunku.
A żeby było jeszcze ciekawiej to owego antybiotyku nigdzie nie można było nabyć. Michał kursował od Rumi, Gdynię, aż do Gdańska, gdzie w końcu była jedna buteleczka, ale na drugi dzień zamówili drugą.

Serce mi pęka, kiedy pomyślę, że chłopcy tak się męczyli, Wiktor miał aż duszności, ciężko oddychał.

Życzę Wam i waszym pociechom duuużo zdrowia, bo kiedy dzieci chorują to wali się cały świat. Oby upragniona wiosna nadeszła szybko i przepędziła wszystkie choróbska. Pozdrawiam cieplutko!

środa, 2 lutego 2011

Wybił roczek....

Jejkuuuu, jak ja mam mało czasu, żeby usiąść i napisać choćby krótki pościk. Obiecałam, że zdam relację z urodzin chłopców i trochę czasu minęło, ale jest:) Roczek Wiktora i Szymona udał się rewelacyjnie, goście dopisali, prezenty też i atmosfera była bardzo radosna, nikt nie chciał iść do domu, gdyby nie dzieci, pewnie siedzielibyśmy jeszcze długo.
Tradycyjnie było wystawienie kilku przedmiotów i oto co wybrali moi synkowie: Wiktor- pieniążka, Szymon- kieliszek. Kaska- czemu nie, ale kieliszek niech nie będzie proroczy;)
 Powiem Wam, że ten rok błyskawicznie minął i tak będą mijać następne.
Oto obiecane zdjęcia. Pozdrawiam ciepło!

Wystroiłem się na imprezę braci
Wiktor i chyc...pieniążek
Szymuś
Urodzinowe fajerwerki
Bryki Wiktora i Szymona