czwartek, 30 września 2010

Nowy blog.

Od dzisiaj będzie można odwiedzać mój drugi blog http://e-bookownia.blogspot.com/, blog poświęcony jest tematyce e-booków oraz innych publikacji w mojej księgarni internetowej, wszystko na temat nowości, promocji. Pozdrawiam i zachęcam do zajrzenia na blog:)

wtorek, 28 września 2010

http://e-qiosk.nextore.pl/

Witam w ten mokry i senny dzień. Wprost idealny dzień na lekturę interesującej książki, czy gazety, lub posłuchanie audiobooka. Moi drodzy, pragnę uroczyście zakomunikować, iż otworzyłam moją księgarnię internetową dostępną pod adresem http://library.nextore.pl/.
Pomysł otwarcia księgarni w takiej formie kiełkował we mnie już od dawna, a oferta myślę, że jest warta uwagi, tym bardziej, że coraz więcej czasu spędzamy w internecie i to stamtąd czerpiemy informacje, ciekawostki oraz mnóstwo innych rzeczy. Ja chcę to właśnie udostępnić. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić do zapoznania się z ofertą mojego sklepu, a jest ona spora:) http://e-qiosk.nextore.pl/

sobota, 25 września 2010

Dzień zaczęłam jak zazwyczaj o 6...przepraszam, dzisiaj o 5:30, gdyż mój najstarszy syn, Kuba przywędrował do nas do łóżka i już było po spaniu. Zresztą w nocy też była wędrówka do nas, ale od razu zaprowadziłam Kubę do jego pokoju i łóżka, po czym usnął od razu. Te wędrówki od jakiegoś czasu często mają miejsce, zwłaszcza w nocy, z jednej strony chcę, aby Kuba czuł, że może przyjść do nas, jeśli czuje się źle, czy coś mu się złego przyśni, a z drugiej łatwo może to popaść w przyzwyczajenie. Moja teoria jest taka, że od momentu pojawienia się bliźniaków Kuba czuję znacznie większą potrzebę bycia ze mną, czy z nami po prostu, nie lubi być sam, bawi się też w naszej obecności, tak jakby nie chciał stracić ani sekundy z naszej uwagi, bycia z nami.
Mam wielką nadzieję, że to się zmieni w swoim czasie. Ponadto Kuba stał się buntowniczy i to na maxa, co doprowadza do różnych niemiłych sytuacji, typu podnoszenie głosu, czego strasznie nie lubię. Staram się go zrozumieć i liczę, że jego zachowanie się zmieni, kiedy pójdzie do zerówki, ale to dopiero za rok, od października natomiast zapisałam go na popołudniowe zajęcia do przedszkola, co prawda zajęcia będą trwały 2 godzinki, ale kiedy codziennie będzie tam chodził to może to mu trochę zorganizuje czas i będzie z dziećmi, co mu bardzo brakuje, jego bracia są za mali, żeby się z nim bawić, ale jeszcze trochę i będą w trójkę dokazywać:)
Będę na bieżąco zdawać relację z zajęć w przedszkolu. Pozdrawiam cieplutko.

Z potrzeby serca...Dziękuję...


Dziękuję Wam za to, że.....
jesteście,
jest ktoś kogo mogłam pokochać i kocham bezgranicznie i bezwarunkowo,
napędzacie mnie każdego dnia pozytywną energią, chociaż czasem bywa to bardzo wyczerpujące,
patrzycie na mnie z taką miłością i ufnością w oczach,
mogę liczyć każdego dnia na Wasz uśmiech, który rozpromienia najbardziej pochmurny dzień,
nawet psocicie, co wybaczam i będę wybaczać,
dzięki tym psotom mogę poczuć macierzyństwo, które nie zawsze jest  łatwe,ale uczy wciąż nowego,
mogę doświadczać co dzień  czegoś nowego, bo przecież żaden dzień nie jest taki sam....Dziękuję Wam moje dzieci za to wszystko z całego serca i obiecuję troszczyć się, kochać i być z Wami zawsze kiedy będziecie mnie potrzebować.....

Jakub


Wiktor
                                                    

                                                
Szymon

                                                              
KOCHAM WAS!

piątek, 24 września 2010

Wolna chwila...piszę. Czuję zmęczenie, ale takie pozytywne. W domu posprzątane, dzieci dopieszczone, wykąpane i lulu. Biedactwa były już zmęczone, wystawiłam je na dwór na pół dnia, oczywiście w towarzystwie babć i dziadka, ale za to jak mi pięknie zasnęły:)
Jak Wasze dzieci reagują, reagowały na osoby rzadko widziane? Nas odwiedził ojciec chrzestny Szymka ze swoją dziewczyną i tu zaczęła się mała histeria.....zwalę to na zmęczenie, bo chłopaki raczej nie panikują, Wiktor miał małe zahamowania wcześniej, ale potem wydawało się, że mu się polepszyło, a Szymek z kolei do wszystkich się słodko uśmiechał.No ale cóż dzieci bywają nieprzewidywalne.

Jak przyjemnie....jeszcze tylko Kubę oporządzić i można zacząć weekend:)Pozdrawiam i życzę udanego weekendu.

środa, 22 września 2010

Tor z przeszkodami

Oj niełatwo wybrać się z trójką na spacer. Pomagała mi moja mama co prawda, ale najstarszy synuś uparł się na rowerek, więc dobrze, jako dobra mamusia pozwoliłam na rowerek. Wybraliśmy się na pocztę, żeby dojść na pocztę trzeba iść po zbitej ziemi, w dodatku teraz pełnej kałuży, a że dzisiaj jest dzień, kiedy otwarty jest rynek, jeździ tam tez sporo samochodów.Tak więc mama za nami pchała wózek dwu osobówkę, ja na przedzie z Kubą, on dzielnie pchał rowerek i szczęśliwie dotarliśmy na pocztę...wszyscy. No ale trzeba było z poczty wrócić...tą samą drogą niestety. Tak więc znowu mama z tyłu z chłopakami, ja na przedzie z Kubą, który znowu dzielnie prowadził rowerek....a jak wspomniałam ruch samochodowy był wzmożony. Mój Kuba jadąć na rowerku, czy go prowadząc rozgląda się na wszystkie strony, rzadko przed siebie...i tak było tym razem, z tyłu jechał powolutku za nami samochód i Kuba w tym momencie zaliczył spotkanie z ziemią, razem z rowerkiem, bojąc się, że auto chce nas przejechać, cały bok Kuby w błocie, rowerek w błocie.....normalnie istny tor z przeszkodami. Cieszyłam się szczerze, kiedy spacerek dobiegł końca i nic się już nie wydarzy:)

To zdjęcie oczywiście z lata, nie dzisiejszego spaceru:)

Koniec lata

Dziś ostatni dzień lata...i piękna pogoda jak na początek jesieni. Trzeba to wykorzystać i zaraz wybieram się na spacerek z moją drużyną:)
A oto ona

Całkiem wesoło mam, prawda?:) Chłopaki są super, a rozrabiać jak na razie lubi najbardziej big brother, ale widać, że w życiu sobie poradzi:)
Pozdrawiam wszystkich rodziców bliźniaków i nie tylko:)

wtorek, 21 września 2010

Nadszedł wieczór, chwila na którą czasami...no dobra więcej niż czasami czekam z utęsknieniem. Nie, nie, nie dlatego, że dzień jest niefajny, ale po całodniowym ćwierkaniu do moich bąbli i moich bąbli oraz niekiedy ustawianiu młodego jestem chcę najzwyczajniej w świecie się zrelaksować i mieć chwilę dla siebie....i męża, dodam żeby się nie obruszył:) A poza tym uwielbiam nasze wspólne, podobne dni, chociaż naprawdę inne, kiedy widzę postępy w zachowaniu chłopaków rozrabiaków. Nudzić się z pewnością nie można:) Polecam!Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru.
Moje aniołki (trzeci chyba spał)... nieprawdaż, że słodkie:)

poniedziałek, 20 września 2010

Odwiedziła mnie kiedyś znajoma, z którą leżałam w szpitalu ze swoimi bliźniakami. Było wesoło, chłopaki byli super grzeczni, ale widok czterech małych bąbelków był przesłodki:)
Zresztą będziecie się mogli sami przekonać,

w zielonych pajacykach są moje:)
Nie mogłam sie oprzeć, żeby Wam tego nie pokazać. Pozdrawiam serdecznie.

Specyficzna więź....

Troszkę o więzi między bliźniakami. Niezaprzeczalnie istnieje. Kiedy Szymon i Wiktor byli zupełnie malutcy, jakieś 3 m-ce, leżeli sobie obok siebie i złapali się za rączki. To było takie rozczulające i niesamowite, że takie maleństwa czuły, że mają siebie.
 A oto dowód


Rodzice bliźniaków, opowiedzcie, czy też zaobserwowaliście więź braterską charakterystyczną dla bliźniąt.

niedziela, 19 września 2010

Bąble dokazują w łóżeczkach, może zaraz zasną...a ja mam chwilkę, żeby coś skrobnąć.
Nadchodzi pora roku, która nastraja mnie refleksyjnie, ale też dostarcza obaw o zdrowie dzieci. W moim przypadku mogę mieć szpital w domu, gdyż jedne od drugiego będzie łapał przeziębienie, potem my-rodzice i tak w kółko....Ja właśnie jestem podziębiona i staram się nie zacałowywać dzieci,ale to taaakie trudne. Szkoda, że nie ma jednego pewnego sposobu, aby uniknąć tych wszystkich jesiennych i zimowych chorób.
Jeśli macie jakieś wypróbowane sposoby na przeziębienia to wrzucajcie je tutaj, będą to cenne rady dla mnie i innych rodziców.
Pozdrawiam i życzę zdrówka:)

piątek, 17 września 2010

Szymon i Wiktor niedługo skończą 8 m-cy nawet nie wiem kiedy to minęło, przecież niedawno dowiedziałam się, że będę mamą bliźniaków, niedawno jeszcze czułam ich ruchy w brzuchu-swoją drogą dawali czadu. Patrząc na mojego starszego syna, Kubę, aż nie wierzę, że czas tak szybko płynie.
Często nachodzi mnie refleksja, że muszę się nacieszyć tymi małymi stópkami, rączkami, pulchnymi policzkami i ta bezgraniczną ufnością, kiedy na mnie patrzą, bo to bardzo szybko minie....i tak czasem mi smutno, bo to minie bezpowrotnie...ale pocieszam się, że będą mnie cieszyć inne rzeczy dotyczące moich synów, ich osiągnięcia, sukcesy.
Czy Was też nachodzą takie refleksje??Pozdrawiam.B

czwartek, 16 września 2010

Home sweet home

Po tygodniu pobytu w szpitalu(dzieci były naświetlane)wróciliśmy do domuuu....jak ja czekałam na tą chwilę, żeby być już z rodziną, mimo, że chłopcy byli idealni podczas pobytu w szpitalu, nie dawali mi do wiwatu:), ale dom to jednak nasz "Home sweet Home".
Najgorzej było się przestawić na wstawanie w nocy...no i kolki, które i tak krótko męczyły moich chłopaków, bo tylko do 2 m-ca życia. Ostatnio takie atrakcje miałam ponad 3 lata temu, kiedy to urodził się mój pierwszy syn Kubuś. Zastanawiałam się, czy przy drugim dziecku-w moim przypadku dzieciach:)-jest podobnie z odczuciami i powiem, że również towarzyszyły mi bardzo silne emocje, ale nie szaleliśmy z mężem już tak jak przy Kubie, nie byliśmy już tak przewrażliwieni, bo już to przeszliśmy.
Teraz Kuba walczy o naszą uwagę, nie zawsze w odpowiadający nam sposób, ale braci swoich kocha:)

Dumny brat



Pobyt w szpitalu

Wiktor i Szymon urodzili się w Klinice w Gdańsku i tu chcę podziękować wszystkim, którzy, myślę, że śmiało mogę powiedzieć, uratowali moje dzieci. DZIĘKUJĘ!!! Będę zawsze polecać Szpital kliniczny jako placówkę z całą pewnością kompetentną w trudnych przypadkach ciąży.
Opieka na oddziale noworodków super, widać, że pracują tam osoby naprawdę oddane dzieciom, niesamowicie sympatyczna pani pediatra oraz siostry doglądające maluchów. POLECAM.

Szymuś

Wiktorek


Kochane bliżniaki

Mamą bliźniąt-chłopców zostałam 22.01.2010 r. Fakt, że przyszły na świat zdrowe jest szczególnie dla mnie ważne. Podczas trwania całej ciąży drżałam o nie, były komplikacje, w końcu zabieg fetoskopii w związku z zespołem podkradania krwi i wreszcie poprawa, na którą tak czekałam. Sądziłam, że już dosyć problemów, ale podczas finalnego pobytu w szpitalu tętno jednego z bliźniąt gwałtownie skoczyło w górę...do 200, szybka cesarka i ulga, że Wiktor, który musiał dwa razy walczyć o życie i Szymon są już na świecie, zdrowi i silni.
Wierzę, że ktoś nade mną czuwał wówczas i zawsze będę za to wdzięczna.
Kochani, pochwalcie się swoimi bliźniakami, opowiedzcie Waszą historię,  będzie mi bardzo miło, jeśli zamieścicie zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na fotki i Wasze komentarze.

Moje krasnalki
Szczęśliwa ja